DZIEŃ SENIORA

Wędkujący przedstawiciele pokolenia któremu wciąż obce są komputery i wszechobecna elektronika, dzisiaj dziadkowie i pradziadkowie, których młodzieńczą wyobraźnię pobudzał Ernest Hemingway w powieści o rybaku i ogromnym marlinie, mieli okazję spotkać się nad jeziorem w Niekaninie. Pretekstem do przyjazdu nad brzeg tego niewielkiego, podkołobrzeskiego zbiornika, były otwarte zawody spławikowe zorganizowane przez Koło Miejskie PZW w Kołobrzegu pod nazwą „Dzień seniora”. Jednak by dać możliwość wędkarskiej rywalizacji kilku zawodnikom, którzy dwa tygodnie wcześniej sędziowali na zawodach dla najmłodszych mieszkańców Kołobrzegu, w niedzielę 14 czerwca, równolegle z seniorami do rywalizacji przystąpili juniorzy (do 21 lat). Niestety tym razem sprawdziły się najczarniejsze scenariusze synoptyków - pogoda w chwili rozpoczęcia zawodów była okropna. Bardzo silny wiatr, od trzech dni wiejący z północny, praktycznie wykluczał wędkowanie na południowym brzegu jeziora. Zawodnicy zajęli stanowiska osłonięte przez drzewa i krzaki na przeciwległym brzegu, a w ślad za nimi podążyli organizatorzy z grillem na którym pieczono kaszankę i kiełbaski, do których podawano pieczywo oraz kołobrzeską wodę Jantar. Na zakończenie, poza wręczeniem zwycięzcom pucharów i dyplomów, wymieniono wiele uwag i spostrzeżeń dotyczących wędkarstwa. Obecni na zawodach członkowie zarządu koła, poinformowali wędkarzy o podjęciu uchwały o przeprowadzeniu bonitacji, czyli analizy ichtiofauny w celu poznania rybostanu i przeglądu gatunków w  trzech, wytypowanych jeziorach naszego powiatu, administrowanych przez Polski Związek Wędkarski (w tym Niekanina), by jesienią bieżącego roku dokonać zarybienia wybranymi gatunkami ryb.

Niestety, do beczki miodu należy dodać łyżkę dziegciu. To przerażające jak wygląda w połowie czerwca brzeg tego niewielkiego jeziora. Upłynęło zaledwie półtora miesiąca od dwóch akcji, w ramach których członkowie Koła Miejskiego PZW zebrali kilkadziesiąt worków śmieci, a obecnie znów to jest wielkie, dzikie wysypisko. Poza opakowaniami po zanętach, przynętach, puszkach po piwie i butelkach po napojach można znaleźć skrzynki z odpadami z warzywniaka, a nawet kanapę. Wniosek nasuwa się sam - jedynym sposobem na walkę z brudasami są wysokie mandaty, których chyba nigdy nie nałożono w tym miejscu, a szkoda.